Nie każdy ślub wygląda tak samo. I całe szczęście.
Ślub Pauliny i Kamila od samego początku miał w sobie coś wyjątkowego. Już podczas pierwszych rozmów wiedziałam, że to będzie dzień inny niż wszystkie, bo oni postawili na siebie. Na swoje wartości, swoje potrzeby, swoje marzenia. Bez sztywnych ram, bez spełniania oczekiwań innych. Bez schematów, które „powinno się” wypełnić. Bez presji, by wszystko wyglądało tak, jak „zawsze wygląda na weselach”.
Nie było pierwszego tańca, nie było klasycznych weselnych punktów programu.
Była prawdziwa bliskość z tymi, których kochają najmocniej. Czas na rozmowy, na śmiech, na bycie razem w najbardziej naturalnej i niewymuszonej atmosferze.
Paulina i Kamil kochają jesień i dlatego właśnie zdecydowali się na jesienny ślub. Dekoracje powstały własnymi rękami. Sami Młodzi przyznali się, że dzień przed ślubem, własnoręcznie zrywali jarzębinę na dekorację makramy.
Mimo iż wrzesień jest już zwieńczeniem lata, to słońce jest wciąż piękne a światło niesamowicie miękkie. Ten dzień był ciepły, jasny, niemalże zaprojektowany idealnie pod ich historię.
Ten dzień udowodnił, że aby spełnić swoje ślubne marzenia, nie trzeba wielkiego balu, wystawnych stołów czy tysiąca formaalności. Ślub marzeń to taki, w którym każda chwila pachnie Waszą prawdą. W którym czujecie się sobą – w pełni, bez masek i stresu.
Paulina i Kamil pokazali, że przyjęcie ślubne też może być spełnieniem marzeń.
Że można celebrować miłość na własnych zasadach – wśród tych, których się kocha, w atmosferze śmiechu, rozmów i szczerej radości.
Ich historia jest dla mnie przypomnieniem, że najpiękniejsze obrazy tworzą się nie w idealnie zaplanowanych scenariuszach, ale w chwilach, które są prawdziwe. W momentach szczęścia, które przychodzą, kiedy odważymy się być sobą.
Zapraszam do oglądania tej pięknej historii.
Interesuje Cię oferta na reportaż ślubny?
Zapraszam do kontaktu.