Jako mała dziewczynka bardzo lubiłam okres świąteczny. Te wszystkie piękne światełka, które mieniły się na Rynku wśród tańczących płatków śniegu wprawiały mnie w zachwyt na samo ich wspomnienie. Z biegiem lat przygotowania do świąt przybierają na potędze obowiązków i obdzierane są z tajemniczości i celebracji. Przestają być tak bajkowe. Stają się rzeczywiste. Bo te wszystkie obowiązki, którymi dotychczas zajmowała się Mama i Babcia, przejmuję ja.
Z roku na rok przychodzą nowe obowiązki. Wraz z moim wejściem w nową rodzinę, po ślubie, przybyło kolejnych członków rodziny do odwiedzenia w Ten jeden dzień. Wszystko staje się gonitwą. Wszystkim zależy aby to u Nich w tym roku zasiąść przy stole w Wigilię. Każdy gdzieś goni – to po prezenty, to po koleją porcje barszczu do sklepu. W tym wszystkim nie mamy czasu na rozmyślanie i zapominamy o istocie tego Święta. Zapominamy, że nie ważne są te wszystkie dodatki, potrawy. Ważne jest to, że ponad 2000 tysiące lat temu na świat przyszedł Ktoś…Ktoś kto stworzył to wszystko.
Komentarze nieaktywne.