Wiosna w tym roku rozpoczęła się dość nietypowo. Głównie można było obserwować, jak przyroda rozkwita zza okna. Na szczęście zdążyliśmy się załapać, rzutem na taśmę, na zdjęcia w kwitnących drzewach.

Jak radzę sobie ze starszymi dziećmi na sesji?

Po pierwsze daje im przestrzeń i pozwalam obserwować. Dzięki temu stają się nieświadomie uczestnikiem. Czasem przyjeżdżam na sesję i nie muszę nic robić. Dziecko samo się interesuję nową „ciocią”. Jednak częściej jest tak jak w przypadku tej sesji. Filip od samego początku nie odzywał się do mnie zbyt dużo. Na zadawane pytanie nie odpowiadał. Znam ten scenariusz. Po drugie, proszę rodziców o nienagabywanie dziecka na uśmiechy i patrzenie na mnie. Bazuje na relacji między modelami. Czułość i bliskość jest tym co lubi mój obiektyw. Staram się pozwolić Wam przeżywać tę sesję. Trzecią rzeczą, którą robię to właśnie próba nawiązania kontaktu. Kiedy widzę, że mały model nie współpracuje zajmuję rodziców rozmową. Oni też często potrzebują wsparcia w rozładowaniu stresu. W trakcie robienia zdjęć szukam aktywności, które będą odpowiednie dla wszystkich uczestników sesji. Tym razem na ratunek przyszło nam zdmuchiwanie mniszka.

Wyszukuje miejsce, które są różnorodne. Zdjęcia w kwitnących drzewach były jednym z kilku plenerów, które zrealizowaliśmy na tej sesji.

Po rzepaku przyszła kolej na zmianę miejsca. Na trochę bardziej zalesione i osłonięte od słońca.

Marzy Ci się taka sesja? Napisz do mnie. Pomogę Ci spełnić to marzenie.