Nie zawsze wszystko na sesji idzie po mojej myśli… Tak było z plenerem ślubnym Ani i Tomka. Złapaliśmy się w tym samym terminie kiedy ja byłam na moim rodzinnym Dolnym Śląsku (nie myśli ze Śląskiem;) a oni akurat wyjechali na weekend w góry. Wszystko było pięknie dograne. Bo ja miałam czas, a oni chcieli zrealizować sesje w górach (yes!). Ania wręcz o niej marzyła. Jedyne, na co nie mieliśmy wpływu to iście mglista pogoda! O żadnym wjeździe w góry nie było nawet mowy. Obsługa wyciągu zdecydowanie nam odradziła. Nie było widać ani jednego wierzchołka góry 😭 Co mogłam zrobić w takim momencie? Usiąść i czekać aż się rozpogodzi i zmarnować ewentualną okazję na plener w jakimś innym miejscu. Czekać aż się rozpogodzi i na sygnał od obsługi wyciągu wjechać na górę. Przenieść plener na inny termin (co nie wchodziło w grę) albo działać. Wybrałam działanie. Szybka kalkulacja Na zimno przekalkulowaliśmy…