Odkąd pierwszy raz, dwa lata temu wpadłam gdzieś w sieci na grupową sesję karmienia piersią innego fotografa, zamarzyłam o zrobieniu swojej. Kiedy w końcu miałam na to czas i siłę, ogłosiłam nabór do sesji. Chciałam zdążyć przed międzynarodowym tygodniem karmienia piersią. Naturalną sesję karmienia piersią stworzyłam razem ze Szczecińskimi mamami. Zależało mi, żeby dziewczyny oprócz pięknej pamiątki na lata dostały coś dodatkowego – możliwość wymiany doświadczeń. Dlatego właśnie postanowiłam połączyć sesję z piknikiem. Byłam tak zaaferowana dziewczynami i rozmowami z nimi, że nie zrobiłam ani jednego zdjęcia naszego pikniku! Sesja karmienia piersią okazała się trudna do zorganizowania tylko w mojej głowie. Dwa lata zbierałam się do jej wykonania, tylko dlatego, że byłam przekonana o trudnościach organizacyjnych. Nie warto tyle czekać na realizację marzeń tylko dlatego, że powstrzymuje nas strach. W każdym razie – moje obawy okazały się bezzasadne. Dziewczyny zgłaszały się chętnie, przygotowały stroje w określonej przeze mnie kolorystyce, przyniosły przekąski…
Rodzinna sesja w lesie
Uwielbiam las. Jako nastolatka co roku jeździłam na obozy harcerskie do lasu. Uwielbiam jego zapach po deszczu, szmer liści na wietrze, śpiew ptaków. Mam miejsca bliskie mojemu sercu i zabieram w nie moich klientów. Jak wybieram miejsce na sesje? Uwielbiam dni, kiedy świeci słońce. Gdy mogę włożyć wygodne buty, do torby wrzucić aparat i wyruszyć na poszukiwania. Robię to w chwili wolnej od pracy. Czasem porzucam pracę przy komputerze na rzecz widoczków. Wyszukuje w mapach Google miejsca, które z satelity wyglądają atrakcyjnie. Czasem oczywiście zdarzy mi się przyjechać w miejsce, wyglądające zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Właśnie dlatego sprawdzam miejsca. Zamiast pięknej łąki trafiam na wysuszone pole. A czasem na piękne ciągnące się po horyzont pole kwiatów. Poszukując nowych miejsc na sesję, kieruję się tym, aby było to miejsce na zaciszu. Czasem jednak moje serce kradną znane wszystkim miejsca. Szczecin jest bardzo zielonym miastem. Niezależnie w którą stronę się pojedzie,…
Sesja w kwitnących drzewach – Szczecin
Wiosna w tym roku rozpoczęła się dość nietypowo. Głównie można było obserwować, jak przyroda rozkwita zza okna. Na szczęście zdążyliśmy się załapać, rzutem na taśmę, na zdjęcia w kwitnących drzewach. Jak radzę sobie ze starszymi dziećmi na sesji? Po pierwsze daje im przestrzeń i pozwalam obserwować. Dzięki temu stają się nieświadomie uczestnikiem. Czasem przyjeżdżam na sesję i nie muszę nic robić. Dziecko samo się interesuję nową „ciocią”. Jednak częściej jest tak jak w przypadku tej sesji. Filip od samego początku nie odzywał się do mnie zbyt dużo. Na zadawane pytanie nie odpowiadał. Znam ten scenariusz. Po drugie, proszę rodziców o nienagabywanie dziecka na uśmiechy i patrzenie na mnie. Bazuje na relacji między modelami. Czułość i bliskość jest tym co lubi mój obiektyw. Staram się pozwolić Wam przeżywać tę sesję. Trzecią rzeczą, którą robię to właśnie próba nawiązania kontaktu. Kiedy widzę, że mały model nie współpracuje zajmuję rodziców rozmową. Oni też często potrzebują wsparcia w…